Dlaczego warto po raz kolejny przeczytać „Zemstę”?
Klasyka rodzimej literatury ma to do siebie, że czasem trafia na nasze biurko jako lektura szkolna — więc „czytamy” ją jednym okiem, a drugim zerkamy na streszczenia w internecie. Jednak „Zemsta” Aleksandra Fredry to coś więcej niż zadanie domowe. To błyskotliwa komedia, satyra obyczajowa i pojedynek charakterów, który do dziś potrafi bawić i uczyć. Jeśli wciąż zastanawiasz się, o co tyle hałasu, usiądź wygodnie — oto zemsta streszczenie i analiza tej słynnej sztuki w pigułce (doprawionej szczyptą humoru!).
Bohaterowie z piekła rodem (czy raczej z XVIII-wiecznego dworku)
Fredro nie byłby Fredrą, gdyby nie stworzył barwnej plejadki postaci. Na czele stawki mamy Rejenta Milczka i Cześnika Raptusiewicza — dwóch sąsiadów, którzy tak się kochają, jak koty z psami w czasie pełni księżyca. Rejent to cichy spiskowiec o uśmiechu godnym notariusza diabła, natomiast Cześnik to furiat, co to najpierw krzyczy, potem rzuca szablą, a na końcu zadaje pytania (albo i nie).
Ale to jeszcze nie wszystko. Jest też Papkin — arcyambitny błazen w rycerskim przebraniu, kobieciarz bez sukcesów i fajtłapa o zbyt wielkiej wyobraźni. Do gry wchodzą również Wacław i Klara, młodzi zakochani niczym Romeo i Julia z szlacheckim pochodzeniem, choć znacznie bardziej rozumni.
Zamek z problemami, czyli główny punkt sporu
Akcja „Zemsty” toczy się w jednym zamku, który — ku nieszczęściu naszych bohaterów — został podzielony między Rejenta i Cześnika. Jak łatwo się domyślić, taki układ nie sprzyja zgodzie. Konflikt dotyczy muru granicznego, ale tak naprawdę chodzi o dumę, pozycję społeczną i… kaprys Fredry, by wszystkich pogodzić ślubem, oczywiście. Bo jak inaczej załatwić sprawę, jeśli nie odpowiednim mariażem?
Cześnik planuje poślubić Klarę, która — tu niespodzianka — zdecydowanie nie chce być jego żoną. Ma słuszny powód: kocha Wacława, syna Rejenta. A że młodzi kochają się potajemnie, a ojcowie żywią do siebie śmiertelną niechęć, konflikt się nasila, intrygi się zawiązują, a Papkin w tym wszystkim usiłuje udowodnić, że umie więcej niż tylko mówić.
Satyra społeczna, czyli Fredro wyciąga język szlachcie
Choć „Zemsta” to komedia, autor nie odpuszcza okazji, by wbić szpileczkę szlachcie. Ukazuje jej próżność, pieniactwo, życie codzienne zdominowane przez spory o błahostki. Bohaterowie są karykaturami, ale — o zgrozo! — do dzisiaj podobne postawy można spotkać tu i ówdzie. Aż chciałoby się rzec: Fredro przewidział przyszłość, tylko nie wiedział, że ekranizacja tej przyszłości odbędzie się na forum internetowym lub w programach informacyjnych.
Rejent spiskuje za plecami, Cześnik wrzeszczy i rozkazuje, Papkin zaś żyje w świecie własnych urojeń — wszystko to składa się na wyjątkowo zabawną, ale i gorzką diagnozę społeczeństwa, gdzie ambicje są wielkie, ale rozum — niekoniecznie.
Finał z zaskoczenia? Nie tak całkiem
Jak to w komedii bywa, wszystko kończy się dobrze — oczywiście po serii dramatycznych spięć, nieporozumień i błędnych komunikatów. Rejent i Cześnik godzą się, bo ich dzieci postanowiły przypieczętować pokój… ślubem. A że ojciec nie może się kłócić z teściem, to i spór trzeba zakończyć. Papkin zaś? Oczywiście obwieszcza swoje wielkie zwycięstwo i wychodzi z twarzą — choć realnie ani mieczem nie machał, ani dziewczyny nie zdobył.
Fredro wie, jak grać słowem, jak pisać postaci i budować napięcie, które rozładowuje się salwą śmiechu. Dzięki temu „Zemsta” nie starzeje się, mimo że jej bohaterowie noszą kontusze, a ich dylematy przypominają staropolskie groteski.
Dlaczego „Zemsta” króluje na scenach i w szkołach?
Prosty język, konkretne postacie i uniwersalny konflikt sprawiają, że Fredrowskie dzieło to nie tylko lektura, ale też teatralny evergreen. „Zemsta” przyciąga zarówno starszych, jak i młodszych widzów. Daje się wystawiać z rozmachem i humorem, a każda nowa interpretacja wnosi coś świeżego — jak przystawkę do dobrze znanego dania. No i nie zapominajmy: zemsta streszczenie przydaje się każdemu, kto szuka szybkiej pomocy przed klasówką — a najlepiej takiego, które łączy fakty z humorem, czyli dokładnie tutaj.
Na zakończenie…
„Zemsta” to klasyka, która potrafi skutecznie rozbroić największego przeciwnika literatury — nudę. Pełna barwnych postaci, celnych ripost i sytuacji rodem z najlepszych komedii pomyłek, sztuka Fredry nie tylko bawi, ale i uczy. Analizując ten dramat, widzimy odbicie polskiej duszy — z jej nieśmiertelną skłonnością do kłótni, rywalizacji… i pogodzenia przy kielichu lub przed ołtarzem. A jeśli wciąż masz wątpliwości, czy warto sięgnąć po to arcydzieło, to może czas dać mu drugą szansę — tym razem nie z przymusu, a dla przyjemności.