Pad Thai to nie tylko danie – to tajska legenda podana na patelni, symbol kulturowej mieszanki smaków, zapachów i chrupiącej przyjemności. Jeśli kiedykolwiek zjadłeś pad thai i pomyślałeś: „O matko, co to za tajemna magia?”, to dobrze trafiłeś. Dziś ugotujemy razem danie, które łączy w sobie kwas, słodycz, ostrość i umami w sposób równie harmonijny, co koncert Mozarta… tylko że smażony.
Co to właściwie jest Pad Thai?
Pad Thai to narodowa duma Tajlandii. Wbrew pozorom nie jest to danie tysiącletnie – jego popularność zaczęła rosnąć dopiero w latach 40. XX wieku, kiedy rząd promował je jako zdrowe i tanie danie narodowe. Klucz? Makaron ryżowy, smażony z jajkiem, tofu lub krewetkami, wymieszany z pastą tamaryndową, sosem rybnym, cukrem palmowym i sokiem z limonki. Nie może zabraknąć orzeszków ziemnych i świeżej kolendry – tu nie ma marginesu błędu.
Lista składników – czego potrzebujesz do szczęścia (i pysznego pad thai)
Zanim odpalisz kuchenkę i poszukasz patelni większej niż telewizor twojego sąsiada, upewnij się, że masz poniższe składniki:
- 200 g makaronu ryżowego (najlepiej typu „rice sticks” – bo co jak co, ale kawałki powinny się ciągnąć jak porządna opera tajska)
- 2 jajka (bo w Pad Thai bez jajek to jak sitcom bez śmiechu w tle)
- 100 g tofu lub krewetek (lub jedno i drugie, jeśli lubisz ryzykować)
- 2 łyżki pasty tamaryndowej
- 2 łyżki sosu rybnego (jeśli nie masz – sojowy też ocali twój honor)
- 1 łyżka cukru palmowego (brązowy cukier też da radę)
- Sok z połowy limonki
- Garść uprażonych orzeszków ziemnych
- Świeża kolendra i szczypiorek (nie żałuj – nie tylko ładnie wygląda, ale i chrupie)
- Kiełki fasoli mung (czyli to „zielone coś”, które zawsze widzisz w pad thai, ale nie wiesz, jak się nazywa)
Sztuka smażenia – jak ogarnąć patelnię i nie spalić Tajlandii
Gotowy? To zaczynamy show. Na początek moczymy makaron ryżowy w ciepłej wodzie przez ok. 20 minut – ma być elastyczny, ale nie rozgotowany niczym spaghetti z podstawówki. W międzyczasie miksujemy pastę tamaryndową, sos rybny, cukier palmowy i limonkowy sok – powstanie baza smaku, która sprawi, że twoje kubki smakowe zatańczą tajski taniec narodowy.
Na dużą patelnię (lub wok, jeśli jesteś profesjonalistą z własną restauracją tajską w sercu kuchni) wlewamy olej roślinny. Smażymy tofu/krewetki aż się zezłocą, a następnie dorzucamy jajka i mieszamy, by zrobiła się jarmarczna jajecznica. Do tego dochodzi makaron – już miękki – i całość polewamy naszym tajnym miksem. Mieszamy do połączenia smaków jak DJ na tajskiej imprezie. Na końcu dodajemy kiełki, szczypiorek i, hokus-pokus, gotowe!
Pad Thai – mały talerz, wielki świat smaków
Niech cię nie zwiedzie skromna porcja – pad in thai potrafi nasycić głodne dusze i jeszcze bardziej głodne żołądki. Klucz leży w balansie smaków – jeśli któryś dominuje, to znak, że musisz jeszcze trochę pogmerać w sosach. Zbyt kwaśny? Dodaj więcej cukru. Zbyt słodki? Dokwasz limonką. Za mało „kopnięcia”? Suszona papryka zawsze czeka na swoją chwilę chwały.
Co ciekawe, pad thai to też danie z pazurem– idealne zarówno jako szybki lunch, jak i romantyczna kolacja przy świecach (po której partner może pocałować cię pełnym ustem sosu rybnego – ah, tajska miłość).
Jakie są sekrety tajskiej kuchni?
Oprócz zaskakujących składników i intensywnych smaków, kuchnia tajska skrywa kilka sekretów, które warto poznać:
- Umiejętne łączenie smaków – słodkie, kwaśne, ostre i słone muszą balansować jak zawodowy zespół rockowy
- Świeże składniki – tajska kuchnia nie zna kompromisów, wszystko musi być świeże jak poranna rosiczka
- Cierpliwość – jedzenie robi się szybko, ale smak buduje się długo i ze zrozumieniem
- Intuicja – Tajowie gotują sercem, a nie przepisem z YouTube’a
Więc jeśli marzy ci się autentyczny pad in thai, nie bój się eksperymentować! Daj upust smakowej wyobraźni, nie szczędź orzeszków i smaż jakby jutra miało nie być!
Gotowe! Teraz usiądź wygodnie, przetestuj swoje kulinarne dzieło i pogratuluj sobie. Stworzyłeś coś więcej niż danie – udało ci się uchwycić ducha Tajlandii na patelni. A jeśli nie wyszło? Spokojnie, zawsze możesz zasłonić się stylowym fartuszkiem i powiedzieć: „to taka nowa koncepcja fusion”.